Witam wszystkich Mam 43 lata i duże problemy ze zdrowiem. Od dziś zaczynam walkę o powrót do zdrowia , ponieważ lata tej choroby , częstotliwość iSkip to content … nienawiść do alkoholu :( … nienawiść do alkoholu :(victoria2008-08-11T13:03:59+02:00 Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8) Czy Wy też nienawidzicie tej obrzydliwej WÓDY ?… Bo ja tak… i to bardzo… Nie od razu tak było… Kiedyś nie bylam taka cięta na ten alkohol. Ostatnio zauważyłam, że w ogóle alkohol mniej mi smakuje… Kiedyś lubiłam dobre wino czy szampana, teraz zdarza mi się posmakować alkohol bardzo rzadko, nie ciagnie mnie w ogóle. Doszłam nawet do wniosku, że nie byłoby dla mnie najmniejszym problemem zostać całkowitą abstynentką. Natomiast pogłębia się konflikt pomiędzy mną a rodziną – tą bliższą i tą dalszą też! Denerwuje ich, że na imprezach nie chcę pić, albo ich zdaniem piję śmiesznie mało (np. na ostatnich hucznych obchodach 60 mojej cioci, wypiłam 2,5 kieliszka szampana – dla nich to nic…) Mnie z kolei denerwuje patrzenie na nich jak są pijani. Zwyczajnie denerwuje mnie ich głupota, to że ONI NIE WIDZA skutków picia w nadmiarze i nie dociera do nich że to prosta droga do uzależnienia… Tracę szacunek do swojego ojca, gdy widzę go pijanego. Boli mnie to, że tyle osób pije bez umiaru i kontroli i nie widzą żadnego problemu. Denerwują mnie idiotyczne teksty – zachęty typu: "No coś ty! ZE MNA się nie napijesz?!…" Co mam robić kochani? Mam zerwać całkowicie kontakty z tą rodziną?… A ja oczywiście już zarobiłam etykietkę czarnej owcy – odmieńca, którego denerwuje alkoholizm i pijaństwo… (Oczywiście nikt z nich nie wymawia słowa "alkoholizm" – to dla nich znienawidzony temat-tabu…) Tylko moja siostra i jej mąż, oraz mój partner mnie rozumieją. Edytowany przez: victoria, w: 2008/08/11 13:08 Edytowany przez: victoria, w: 2008/08/11 16:49 Raczej nie okazuje nienawiści do rzeczy… Swoją drogą szkoda że alkohol nadal ma na ciebie wpływ Edytowany przez: Danuel, w: 2008/08/11 13:14 mnie też to martwi, bo zdaję sobie sprawę, że wobec tego alkohol nie jest mi obojętny, a powinien 🙁 Ta nienawiść wzięła się z tego, że widzę co alkohol zrobił z moim tatą. A to że denerwuje mnie picie innych, to nie tyle widzę tu efekt mojej niechęci do wódy, tylko po prostu – denerwuje mnie ludzka głupota i brak wyobraźni – zawsze te 2 rzeczy bardzo mnie denerwowały… Tylko co mam zrobić, żeby zacząć mieć normalny, czyli obojętny stosunek do alkoholu?… 🙁 "Co alkohol zrobił z moim tatą…" Nie zgadzam się, że to alkohol robi coś z człowiekiem (z człowieka). To CZLOWIEK używa alkoholu w taki sposób, że to mu szkodzi. Zdanie "alkohol zrobił z mojego ojca np. potwora" zdejmuje automatycznie odpowiedzialność z rzeczonego ojca, przerzucając ją na jakąś rzecz/przedmiot/coś nieożywionego, co zdaje się mieć "magiczną moc" wpływania na ludzi. Automatycznie robi się biedny tatuś, który nie mógł się opanować, bo alkohol go opętał. To błędne rozumowanie. Człowiek jest panem własnego losu i to człowiek używa alkoholu i jest potem sobie sam winien, a nie odwrotnie. Ja alkoholu nie nienawidzę, bo samo jego istnienie nie zrobiło z mojego ojca alkoholika. Mój ojciec jest alkoholikiem bo przez lata pil w nadmiarze, mimo iż wszelkie znaki na niebie i ziemi mówiły mu, żeby przestał. Alkohol w tym układzie nie jest ani dobry, ani zły, jest neutralny. To, co z nim zrobimy, może być dobre lub złe. Gdyby alkohol nie istniał, ludzie uzależnialiby się od czegoś innego ( co z resztą i tak robią), dlatego alkohol też jest dla ludzi, ale takich, którzy potrafią go pić. Ja lubię się napić od czasu do czasu wina. Lubię smak dobrego, czerwonego wina, lubię lekki rausz, który dają mi dwa kieliszki. Lubię dobre drinki i rausz, które one mi dają. Nie mam ochoty pić więcej, niż dwie lampki, nie mam pociągu do czystej wódy, ale może dlatego, ze jako nastolatka bardzo ostro eksperymentowałam z wódą właśnie, mam na koncie 2 zerwane filmy i wiele tzw. pijaństw na umór, po jakimś czasie po prostu mi się to znudziło. Teraz raczej nie przepadam za alkoholikami, chociaż znam jednego, który jest wybitnie wrażliwym człowiekiem i mam do niego wielką sympatię. babsy – dzięki ogromne, masz rację… To nie alkohol czyni zło, to człowiek dokonuje wyboru co zrobi z alkoholem i ze swoim ( i bliskich) życiem… W takim razie mam problem z nagromadzoną w sobie złością, którą skierowałam na alkohol, żeby nie znienawidzieć ojca…. A miałam już etap złości i gniewu na ojca podczas pracy nad syndromem DDA…. Nie wiem wobec tego jak sobie z tą złością poradzić i w jaki sposób ją wyrazić? Mam ochotę ją WYKRZYCZEC. Ja się czasami lubię napic… Dlaczego? Zeby zapomniec… Wielu może się przypomniec rozmowa Małego Księcia z Pijakiem… oj ja nie wiem, do czego czy do kogo bardziej czuję nienawiść. Do samego alkoholu chyba nie. Do ludzi, którzy go nadużywają prędzej. w każdym razie tak jak Babsy mialam w życiu okres dość ryzyownego picia. upijanie się na umór, jeden? zerwany film. po wypadku samochodowym, w którym uczestniczyłam i się potłukłam ograniczyłam. Trafiłam na terapię. Prwie zaprzestałam. Teraz mogę powiedzieć, że próbuję zmienić stosunek do alkoholu. Oswajam się z bezpiecznym piciem. Uczę się, że nie trzeba na umór. Jednak dystansu do ludzi pijących niestety nie mam. jestem może nawet trochę przewrażliwiona na punkcie spożycia alkoholu. chciałabym mieć dystans do alkoholu. ja osobiście nigdy nie piłam, nigdy się nie upiłam. alkohol jaki pamiętam to grzane piwo, które pijani rodzice dawali mi "na apetyt", kiedy miałam 4, 5 lat. pozaty wcale mi nie smakowało. Teraz nie piję nic, ani na weselach, ani na sylwestra, po prostu nic. Mój chłopak też nic. Tyle że mamy ogromne problemy z jego rodziną (z moją nie mam [raktycznie kontaktu, ale zapewne i tak byłoby wielkie halo "czemu nie pijecie"). Jego matka gdyby mogła, to czasem wlewała by mu w usta wino czy szampana, bo wypada coś wypić. Strasznie mnie to denerwuje, tym bardziej, że w jego rodzinie raczej nie ma żadnych problemów alkoholowych, jego rodzice są "wiekowi" i ciągle gdy się nadarza okazja mają do nas pretensje że nie pijemy… Znajomych praktycznie nie mamy, na imprezy nie chadzamy, bo w sumie nie ma z kim, a nie ma z kim, bo nie pijemy i "to głupio mieć niepijących znajomych". Błędne koło. Ja czuję ogromny wstręt do alkoholu i ludzi pijących dlatego też unikam ludzi, którzy piją tak, żeby tracić świadomość. Nigdy w sumie nie byłam na jakiejś imprezie, czasem na jakiś koncert wyjdziemy, ale mój chłopak nie lubi jak jest dużo ludzi, a na imprezach jak wiadomo troche jest… W sumie może to dlatego, że bardzo wcześnie musiałam dorosnąć i się usamodzielnić, bo mam dopiero 18 lat, a od 2 lat nie mieszkam już w domu, mieszkam z chłopakiem, ja uczę się i pracuję, on studiuje i dorabia. Mimo, że czasem klepiemy biedę, to jestem dumna z tego, co osiągnęliśmy do tej pory… i… jestem szczęśliwa. Tylko czasem przychodzi taki moment, kiedy po raz kolejny spędza się popołudnie/weekend/wakacje w domu i chciałoby się gdzieś wyjść ze znajomymi, których prtzecież nie ma. Mimo, że dla siebie jesteśmy uzupełnieniem, jesteśmy szczęśliwi i dumni z naszej abstynencji, to czujemy się strasznie osamotnieni i… hmmm… oszukani przez życie. Bo w życiu czasem te dobre rzeczy są wypierane, a wszechakceptowalne zło góruje. Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8) Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.
Ktoś powie uśmiechając się pod nosem - "co to za konsekwencje?". Ja odpowiem, że dla mnie były wystarczające i nie chciałem kolejnych. Nie chciałem marnować następnych lat swojego życia. Dzisiaj mam 39 lat i wdzięczny jestem sobie, że moje prawdziwe życie zaczęło się po trzydziestce. Fajnie, że dostrzegłeś problem wcześnie.
Jedynie 9 proc. alkoholików to osoby odpowiadające naszemu stereotypowemu skojarzeniu z przysłowiowym menelem spod budki z piwem. Dwa razy więcej (20 proc.) osób uzależnionych od alkoholu to osoby wysoko funkcjonujące spełniające bez zarzutu swoje role społeczne. Podczas konferencji zorganizowanej przez Serwis Zdrowie specjaliści ostrzegali, że skutki społeczne i ekonomiczne pandemii dla wielu z nas mogą oznaczać dodatkowe zagrożenia. Prof. Piotr Gałecki z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii wskazuje, że wysoko funkcjonujący alkoholicy są silnie psychicznie uzależnieni od alkoholu - myślą o piciu niemal nieustannie. Często myślą też o okresach abstynencji, ale nawet wtedy alkohol to główny motyw ich myśl - planują i czekają na moment, kiedy będą mogli się napić. Uzależnienie to choroba zaprzeczeń, zatem osoba uzależniona nie przyzna, że ma jakiś problem, tym bardziej ta określana jako "wysoko funkcjonująca". Lubi otaczać się osobami pijącymi, a w swoim środowisku jest zazwyczaj bardzo lubiana i doceniana. Praca jest dla wysoko funkcjonujących alkoholików wartością nadrzędną, najczęściej są więc uznawani za profesjonalistów, a w proces zaprzeczenia problemowi alkoholowemu włączeni są zarówno współpracownicy, jak i Wysoko funkcjonujących alkoholików trudno zdiagnozować, ponieważ zarówno oni sami, jak i osoby z ich otoczenia nie widzą problemu, nie szukają pomocy, z łatwością prześlizgując się przez system opieki medycznej czy psychologicznej. Ich problem ujawnia się w wyniku niespodziewanych, dramatycznych wydarzeń spowodowanych pod wpływem alkoholu, np. wypadków komunikacyjnych lub choroby, którą wieloletnie picie powoduje – mówi prof. Piotr Gałecki. Dodaje, że łatwo ją wytłumaczyć, zwłaszcza, że rzadko lub wręcz nigdy nie dochodzi do upojenia alkoholowego. – Jej obowiązki służbowe wymagają spotkań z osobami lubiącymi nadużywać alkoholu, musi brać udział w wyjazdach służbowych, na których pojawia się alkohol, a kiedy wraca do domu i rozpoczyna funkcjonowanie na łonie rodziny od otwierania alkoholu, często uważa się, że skoro tak ciężko pracuje to „należy jej się coś od życia” – mówi specjalista. Pięć kategorii uzależnionych od alkoholu- 20 proc. to tzw. alkoholicy funkcjonalni - takie osoby z naszego otoczenia, których najczęściej nawet nie podejrzewamy, że mają problem z alkoholem - 32 proc. to młodzi dorośli, którzy po skończeniu szkoły średniej, studiując piją alkohol, często ciągami, na spotkaniach okolicznościowych i imprezach- 21 proc. to młode osoby antyspołeczne, czyli osoby które pod wpływem alkoholu wchodzą w konflikt z prawem. Często konflikt jest skutkiem nadużywania 18 proc. osób nadużywających alkoholu ma dodatkowo jakieś zaburzenia psychiczne (chorobę afektywną dwubiegunową, schizofrenię, zaburzenia lękowe, zaburzenia depresyjne)- 9 proc. to osoby cierpiące na ciężki, chroniczny alkoholizm - to osoby które najczęściej nazywani są typowymi alkoholikami spod budki z piwemPułapka uzależnienia Wysoko funkcjonujący alkoholik w systemie opieki zdrowotnej pojawia się średnio 10 lat później niż standardowy alkoholik spod przysłowiowej budki z piwem. To dlatego, że dość długo nie ma ostrych konsekwencji zdrowotnych, jednak ryzyko związane z chorobami serca czy nowotworami jest u niej znacznie większe niż u osoby niepijącej, a narastając latami, w końcu musi źle się skończyć. Według badań amerykańskich niemal co piąty uzależniony od alkoholu w Stanach Zjednoczonych jest osobą wysoko funkcjonującą. W Polsce problem może także być rozpowszechniony. W 2011 roku badania na ten temat przeprowadzili pracownicy Wyższej Szkoły Pedagogiki w Warszawie. Okazało się, że wśród pracowników 13 banków i 21 koncernów z dużych miast 18 proc. pracowników korporacji piło alkohol codziennie, a 45 proc. - kilka razy w tygodniu. Najczęściej ten rodzaj uzależnienia spotykany jest wśród osób wykonujących zawody narażone na ryzyko wypalenia zawodowego, czyli wśród profesjonalistów medycznych, kadry kierowniczej, funkcjonariuszy wszelkich służb, dziennikarzy. Cechy osobowości sprzyjające uzależnieniu- zdolność radzenia sobie w stresujących sytuacjach- nadmierna zależność emocjonalna - trudności w wyrażaniu uczuć- niska samoocena - niepokój w relacjach interpersonalnych - impulsywność- perfekcjonizmJeśli niektóre z tych cech są dominujące, nawet po niewielkiej ilości alkoholu mogą się wzmacniać i prowadzić do depresji lub zaburzeń lękowych. Alkohol jest wtedy formą samoleczenia. Jak działa mechanizm uzależnieniaNa początku, tym "niewinnym", zmieniamy działanie ośrodka nagrody w mózgu. Niestety, Alkohol to jedna z najbardziej podstępnych substancji sprzyjających odczuwaniu przyjemności, jaką zna historia człowieka. Zacznijmy od tego, że kubki smakowe rejestrują alkohol raczej jako substancję nieprzyjemną, a nawet graniczącą z bólem – wystarczy przypomnieć sobie pierwszy kontakt z alkoholem wysokoprocentowym. Z czasem orientujemy się jednak, że alkohol może dawać także przyjemne wrażenie i zaczynamy używać go do niwelowania wszelkich deficytów w odczuwaniu przyjemności, gdy mamy wahania nastroju albo doświadczamy lęku - tłumaczy dr Andrzej Silczuk z Instytutu Psychiatrii i Neurologii. I dodaje, że owo odczuwanie przyjemności, zniwelowanie napięcia, czasem wręcz euforia, jakiej doświadczamy po wypiciu alkoholu, to pułapka, w którą można wpaść. - W ten sposób uwalniamy jeden z najsilniejszych czynników ryzyka rozwinięcia uzależnienia czyli regulowanie emocji substancją - w tym przypadku alkoholem – podkreśla dr Andrzej Silczuk. Zaczyna się niewinnie. Gorszy dzień w pracy? Kieliszek wina. Sprzeczka z partnerem? Kieliszek wina. Kłopoty z dzieckiem w szkole? Kieliszek wina. Albo dwa. Z czasem alkohol zaczyna dominować w Biologia uwielbia równowagę, więc kiedy nasz ośrodek nagrody, który jest częścią mózgu, jest pobudzony przez chwilę i poczuje się lepiej, to jest ok. Ale jeżeli jest pobudzany cały czas, to zaczyna się przed tym bronić, stając się mniej wrażliwy na alkohol. To dlatego z czasem nie wystarczają już dwie, trzy lampki wina - aby osiągnąć ten sam efekt, potrzeba dwa razy więcej. Przez jakiś czas wystarcza dostarczanie coraz większych ilości alkoholu, aż wreszcie spożywamy go w tak dużych ilościach, że więcej jest skutków ubocznych niż przyjemności – tłumaczy specjalista. Na początku zatem jest to tylko jeden kieliszek wina wieczorem, następnie dwa lub trzy, potem już nie tylko wieczorem, ale też po południu, z czasem w sobotę czy niedzielę, także przed południem i wieczorem. - Aż wreszcie musimy napić się nie tylko dlatego, żeby poczuć się dobrze, ale po to, by nie czuć się źle - podkreśla prof. Gałęcki. Klamka zapadła. Doszło do uzależnienia biologicznego. Pod wpływem alkoholu dochodzi do trwałych zmian w mózgu – to dlatego alkoholik, aby rozstać się z nałogiem, musi porzucić picie na zawsze. - Pierwszą nieodwracalną zmianą w mózgu jest utworzenie specyficznego szlaku nagrody - czegokolwiek używamy: czy to jest substancja, czy zachowanie, powtarzając to w celu relaksacji czy poprawy nastroju, tworzymy w mózgu pewną ścieżkę zmieniającą naszą percepcję używania danej substancji wciąż pogłębiając ten stan. Potrzebujemy coraz więcej i więcej. To dlatego zrywając z piciem musisz przez całe życie pozostać abstynentem, bo powrót do tej substancji ponownie uruchomi uśpiony szlak nagrody i wszystko zacznie się od początku – tłumaczy dr Silczuk. Zagrożenia wynikające z pandemii Już sam fakt ogłoszenia pandemii wiązał się z dużym ładunkiem niepewności i lęku. Teraz dołączają do tego kolejne doniesienia, na przykład o mutacjach wirusa, narastają efekty przedłużającego się stanu izolacji, a także konsekwencje ekonomiczne. W tych warunkach zaostrzają się takie problemy, jak niskie poczucie wartości, niepewność o przyszłość, lęk o możliwość dotrzymania zobowiązań finansowych. Specjaliści ostrzegają, że poziom lęku może być graniczny także dla osób zdrowych i dotychczas niepijących, bo sporo wśród nas osób o niskim poczuciu wartości, z dużą niepewnością, lękiem, wahaniami nastrojów, specyficznymi cechami osobowości, niedojrzałych. To ludzie, którzy są teraz w grupie podwyższonego ryzyka uzależnienia. Coraz częściej mówi się, o tym, że problem ten szczególnie dotyczy kobiet. Wiele z nich znacznie gorzej od mężczyzn znosi czas pandemii, jednak nie chcą przyznać się do tego nawet przed sobą. - Wysoko funkcjonujące kobiety uzależnione od alkoholu to najczęściej perfekcjonistki, wychowane w bardzo dobrych warunkach społecznych, rodzinnych i materialnych, posiadające wysokie wykształcenie i zajmujące kierownicze stanowiska. Problem alkoholowy pojawia się u nich nieco później niż u mężczyzn, u których ujawnia się w trzeciej dekadzie. Także model picia i uzależniania jest inny niż u mężczyzn: zaczyna się małą ilością alkoholu po południu lub wieczorem, kiedy wszystkie obowiązki zawodowe i rodzinne są już spełnione, ale bardzo szybko rośnie zapotrzebowanie na ilość spożywanego alkoholu - wyjaśnia prof. Gałecki. Sygnały ostrzegawcze Eksperci podkreślają, że jeśli pierwszą myślą w reakcji na nieprzyjemne wydarzenie jest chęć napicia się alkoholu, powinna zapalić nam się czerwona lampka. - Odraczanie rozwiązania problemu i pomyślenie: "Napiję się, to przejdę przez to łatwiej" oznacza, że nawet jeśli nie pijemy często, istnieje ryzyko, że nasz ośrodek nagrody już jest przyzwyczajony do tego, żeby za pomocą alkoholu przeciąć pętlę lęku czy frustracji, która się w nas pojawia. To powinno być ostrzeżeniem – uważa prof. Gałecki. A co może pomóc? Najistotniejsze są dobre relacje z innymi. Jeśli możemy z kimś bliskim dobrze porozmawiać, trzeba to robić, zwłaszcza w chwilach napięcia. Jeśli nie mamy nikogo takiego w naszym otoczeniu, warto wybrać się psychologa lub terapeuty. (Źródło: Monika Wysocka, Konferencja prasowa online pt. „Uzależnienie od alkoholu w dobie pandemii. Fenomen wysoko funkcjonujących uzależnionych”, zorganizowana przez Serwis Zdrowie Zadanie zrealizowane ze środków Narodowego Programu Zdrowia na lata 2016-2020 finansowane przez Ministra Zdrowia)Nie ma problemu alkoholowego bo pije rzadko No ale pije jednak przy mnie jak np są goście. Ogólnie nie układa się między nami jesteśmy ze sobą na siłę z tego względu ze mamy córeczkę która ma 9 lat. Tydzień temu się pokłóciliśmy i od tygodnia się do siebie nie odzywamy i żyjemy pod jednym dachem. Katastrofa poprostu.Nie wiem czy w dobrym wątku, jeśli nie to przepraszam, dopiero się uczę forum. Jestem 22letnią córką alkoholika. Wszystko zaczęło się jakieś 10, może 9 lat temu, już dokładnie nie pamiętam. Moje dotychczasowe życie dzieli się na 2 etapy, Pierwszy - przed wyjazdem mamy, Drugi - po wyjeździe mamy. Pierwszy etap wspominam dobrze.
Dalsze picie łatwe też nie będzie. Choroba postępuje, a stany z domu korkociąg mogą dotyczyć każdego. Oczywiście tylko ich tylko niewielki procent alkoholików, ale nikt nie wiekto to będzie. Fajnie, że z nami jesteś. Nie zawracaj z tej drogi, która mam nadzieję obrałaś. A co do braku snu po ciągu, to znam to dobrze jak mało kto.
Długo się zastanawiałam, czy napisać. Proszę o radę? Wydaje mi się, że mam problem. Nie zdarzaja mi się ciągi, mogę nie pić, często zdarza się,VXQCIk2.